wtorek, 24 marca 2015

Lump-eks i cudeńka

Wstąpiłam do lumpeksu, lub jak kto woli do secendhandu, lub galeriji do newage pewexu, czy po prostu pexu. Upolowałam sweterek za 5,32 zł z wełny 100% alpaki. Nie mogę w to uwierzyć. Potem wpadłam po drodze do drugiego - tam kupiłam firmowe dżinsy za 20 zł - wymagają skrócenia ale wysokość pasa idealna, ulubiona, chowa nieco pępek. Wypatrzyłam serwetki ręcznie zrobione - piękna szydełkowa robota - kupiłam 2 każda po 1 zł, co prawda kolor nie wiosenny tylko bożonarodzeniowy ale już kombinuję co z nich można zrobić na święta.
 Okazuje się, że zakupy mogą  stać się przyjemnością.
Oglądam strony internetowe fimowych sklepów nasycę trochę oczy, pogłówkuję a potem znajduję bardzo podobne rzeczy w pexie.  Potem zdarza się, że coś doszyję, coś przeszyję, coś zwężam, coś skracam i zazwyczaj nosze długo, długo i są to moje ulubione rzeczy.
Mam golf z benethona  tzn kupiony za 8 zl w pexie i niestety wełna już nie wytrzymuje noszenia. Trochę się rozchodzi ale tak go lubię, że trudno się z nim rozstać. Już kombinuję jak go spruć - zapewne jest z tych nie robionych maszynowo, czyli nie ma obawy, że  po spruciu każdy rząd w swetrze jest zrobiony z innej nitki, tylko można całość spruć i dziergać na nowo.
I to zapewne będzie moje zimowe zadanie;-) Mój synek myśli co dostanie na urodziny - w czerwcu, albo na dzień dziecka, albo co przyniesie mu Mikołaj  ( tak, tak w tym roku) a ja już planuje robótki zimowe.
W tym roku kończyłam na wiosnę wełniany dywan,( może już o tym pisałam) a właściwie dywanik- jest niewielki, ale robiłam go z 4 nitek złożonych razem, na grubaśnych drutach, z wełny od teściowej, która przetrzymała ją w piwnicy z tzw. końcówek serii wełny dywanowej, wykorzystywanej w Kowarach, do wyplatania dywanów. Robiłam ten dywan trochę jesienią 2014 i trochę wczesną zimą 2015. I udało się wyrobiłam prawie całą włóczkę i wyszedł dywan (chyba 80x130), ciepły, całkiem całkiem ładny, pasujący do naszych klimatów kolorystycznie i mentalnie;-) Robiłam go ryżem podwójnym, potem wyprałam i sfilcowałam - no i teraz jest dywanisko. Filcowanie było zabiegiem celowym, skutecznym i sprawdza się  znakomicie, chowa trochę okruchów i mamy ciepełko pod nogami przy zlewie.
Ooooo... słońce już zagląda do okna, czas na działkę. Troche coś poprzesadzam, posadzę, uprzątnę. Może też coś skopię?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz