środa, 2 marca 2016

Pomysły żeby głowa pracowała

Zamóżdżami się co tu zrobić żeby zarabiać więcej. Kryzys hula i nie rozczula się nad nikim. każdy dwa razy ogląda co kupuje no chyba że to są rzeczy pierwszej potrzeby.
Mój kochany maż wpada co róż na przeróżne pomysły i produkujemy różności. ja szyję maż majsterkuje i niedługo zapewne zadebiutujemy w biznesie. Każdy pomysł od razu ma kilka kontrpomysłów - no bo wiadomo nie może być za łatwo. Ale ponoć w grupie siła zatem może kiedyś nam coś wyjdzie. Nadchodzi wiosna  choć śnieg spadł - rośliny nic sobie nie robią z mokrej białej pierzyny - rosną choć kulą się przed zimnem. My nieco zmarznięci wypatrujemy kilka promieni słońca i ogrzewamy się z nich. Teraz uczę się więcej cierpliwości i  robienia czegoś co jest kłopotliwe szybciej niż później. Gdy dmucha i jest nieciekawie gramolę się na spacer z naszą psiną. Opatulona szalem nie daję się tej paskudnej aurze. Gdy tak wieje i  pruszy mokry śnieg przynajmniej nie przychodzi mi użalanie się nad sobą. Mokry śnieg nie przeszkadza rzucać się kulkami -  znowu można być dzieckiem. Oooooooo Hurra.

poniedziałek, 29 lutego 2016

prezent od kalendarza

dziś 29 luty - dzień który zdarza się raz na 4 lata. Miły prezent jeszcze nie zawładnięty przez żadne święto, zobowiązujące do dania kwiatka, czekoladek, wyjścia do kina itp. - ufff jaka ulga. Dziś zatem mam dzień leniwca. Kawka, książeczka, serialik i mnóstwo innych rzeczy - bo życie toczy się dalej. Otworzyłam powidła śliwkowe zrobione przez moją mamę w 2013 roku - pychota. Teraz to co wyspacerowałam w zeszłym tygodniu zapewne nadrobię ale nie przejmuję się tym za bardzo. Pogoda o której nie lubię rozmawiać stała się teraz jednym z ciekawszych tematów. zmienia się jak w kalejdoskopie - można na nią ponarzekać i nikogo nie krzywdzić. Śnieg mokry i ohydnie nieprzyjemny - z nieba pluska obrzydliwy deszcz. Pies wyciąga mnie na spacer  a po nim już tylko lepiej. Można zatem zacząć leniuchować przez godzinę. Adieu.

piątek, 26 lutego 2016

Spacer ranno-popołudnowy

Codziennie chodzimy z psinką - jak mówi o naszym psie sąsiad - na długie spacery. Po nich mam ochotę na małe co nieco a czasami nawet na duże co nieco - dziś zjadłam spory kawałek pysznej chałwy- a potem zaliczyłam prasowanie i szycie łat na spodnie syneczka. Przyszyłam  straszliwie wyglądającą łatę z zębiskami i krwistymi oczami. Aż byłam zdziwiona że syn kiedyś na wakacjach wybrał łatę a my mu na to pozwoliliśmy- nic to że łata straszna wiadomo, że zaimponuje chłopakom - bo wiadomo mają oni swoje inne strony, upodobania  niż te dziewczyńskie. Cieszę się z tych długich spacerów - zauważyłam że podczas nich nie myślę. Oj nie żeby tak cały czas - ale uwalniam umysł od nadmiaru myśli, knowań, planowania, przewidywania - i nawet nazwałabym że podczas spaceru kontempluję ( pewien kabaret mówił kątem-pluję) - co daje mi energię na resztę dnia. Piesek po półtoragodzinnym spacerze nadal chce wędrować ale przecież mam inne obowiązki i się mu nie daję - bo on stara się nade mną dominować, wymusić chodzenie do upadłego. Jestem coraz lepsza w asertywności wobec naszego kochanego pieska. Ostatnio zauważyłam że zaczyna mnie słuchać ale w jego oczach widzę zdziwienie, że to nie on rządzi.
na spacerze w te wiosenne dość jeszcze mroźne dni można zobaczyć budzące się do życia żółte forsycje, pierwiosnki,prymulki -- i wszystko to cieszy - nie ma nic wspólnego z polityką ;-) Pozdrawiam wiosennie - NO!!!

czwartek, 25 lutego 2016

Wiosna

Wiosna - cieplejszy wieje wiatr... Oj jak dobrze, że już wiosna. I choć nie kalendarzowa to słonce świeci złociście i rozpromienia świat zajeb... - ot taki niewinny rym. Ale po tak depresyjnej aurze, że aż nie chciało mi się pisać i wtulona siedziałam w koc z książkami i wykonywałam niezbędne minimum obowiązków nadchodzi nowa era --- "zmartwychwstanie" do życia. Oj musze chyba uważać bo słowo to zarezerwowane jest jedynie dla tych nieomylnych z władzy tej i tamtej. (Ależ jestem zgryźliwa. co oczywiście nie wpisuje się w temat mojego bloga jednak życie w obecnej medialnej i politycznej Polsce jest tak do bani, że czasami ta farsa potrafi przestraszyć i  gdy słucham TVP to włos się jeży, że to może nam się przytrafiać - czyli paranoja w rzeczywistym czasie).
Dosyć jednak narzekania. Drzewa szykują się do pączkowania, niektóre bazie już stroszą swoje kity. Trzeba zatem skupić się na robieniu czegokolwiek ;-)  i można  (żeby nie zwariować) oglądając Szkło kontaktowe w TVN24, żeby nieco odreagować i da się żyć. teściowa już zasadziła pory, ja zamierzam skopać kawał pola - czyli mój wielki ogromniasty ogródek i znowu będę walczyć żeby coś urosło. Zapewne powinnam już posadzić czosnek - ale jakoś tak zleciało, że nie dałam rady. Postaram się to zrobić jeszcze dziś -- i już będę miała sukces. Całe szczęście czosnek zawsze wyrasta --- oj muszę odpukać -- na dobry omen.
 W tym roku zamierzam zasadzić Hortense - ponoć lubia rosnąc  gdy się z nimi nic nie robi - uf to będzie ulga - mieć kwiatka przy którym nie będę musiała niczego poprawiać - co zazwyczaj wychodzi że psuję ;-) -   jaka ulga.

czwartek, 21 stycznia 2016

Dzień Babci


Kiedyś wydawało mi się, że można pomagać bez wzajemności. Ponoć w psychologii stwierdzono, że są ludzie, którzy dają i Ci, którzy biorą. Obecnie przekonuję się, że dobrze jest gdy jest równowaga. Nadal wiem, a może ciągle wierzę,  że dobro powraca choć zazwyczaj  nie od tych ludzi którym się coś daje.
Dziś  Dzień Babci - i choć ja sama nie mam żadnej, mam pewną znajoma panią, z którą rozmawiam jak z babcią - z przyjaciółką - szczerze. Dzielą nas kilometry - 70 i spotykamy się rzadko ale przez telefon gadamy godzinami. Nie ważne, że dzieli nas 35lat różnicy. Słucham Jej i ona mnie również. Czasami myślę, że to przeznaczenie, Bóg postawił Ją na mojej drodze. Ciągle wierzę, że aniołowie są w śród nas i warto sobie to uzmysławiać i obchodzić dzień kiedy  można podziękować że ma się bratnią duszę i to inną niż mąż, czy syn. Dziwnie, że ta dusza to nikt z rodziny - ale czasem tak bywa, że w rodzinie można czuć się jak odszczepieniec. Ale przecież w życiu nie chodzi o to by tylko nas łączyły więzy krwi, braterstwa, siostrzeństwa itp, warto żeby  umieć  rozmawiać, słuchać i być dla kogoś. Cieszę się, że mam Babcię/ Panią Marię. Nota bene jedna z moich prawdziwych babci była Anna, druga Maria ( Marii nie znałam w ogóle). 
Wszystkim babcią życzę, żeby zawsze czuły się potrzebne i kochane!!!


wtorek, 19 stycznia 2016

Starszy pan na spacerze

Pięknie świeci słońce ale jest wyjątkowo mroźno ok. -12 st. Idziemy z pieskiem i spotykamy na spacerze starszego pana idącego o lasce. Piesek robi siku koło auta niestety obsikując nieco zderzak. Pan zwraca mi uwagę żeby pies nie sikał bo opony się psują. Uśmiecham się zaskoczona i mówię, że to niemożliwe, że od sikania się opony psują a pan na to tutaj jest miasto a nie wieś. Wtedy zrozumiała, że nie ma co dyskutować i życzyłam panu miłego dnia oraz zdrowia. No w końcu ja pochodzę z małego miasteczka zatem  możliwe, że nie znam tych wszystkich oponiarskich ciekawostek. Pozdrawiam czytających- czius.

Dzień bez OPR czyli opieprzu dzień stracony

Mój mąż mówi - gdy mnie coś bardzo wkurzy - kochanie dzień  bez opieprzu to dzień stracony - jak coś Cię gnębi i ktoś na to zasługuje trzeba zrobić OPR.
Dzieci mają zabawę karnawałową i mamy składać się po 10 zł. Pomyślałam, no czasy co prawda się zmieniają ale dla klas 1-3 zorganizowanie zabawy to chyba nie jakaś wielka filozofia. Napisałam do pani wychowawczyni maila, grzecznie z pytaniem - na co pieniądze mają być przeznaczone  ( mój mąż mówił, że na pączka - bo pani widać lubi przegryźć co nieco) a Ona mi mówi, że  na zabawę, która zorganizuje firma X - nota bene mająca siedzibę na tej samej ulicy - bliziutko ( ale wiadomo lokalsów trzeba wspierać) i że jeśli ktoś nie chce to może dziecko nie pójść  i powinien mu zorganizować czas w domu. Oj wkurzyło mnie to na maxa. Mój syn chodzi do szkoły publicznej  więc chyba tej pani się coś poprzestawiało w głowie. Poszłam do Niej i  mówię, żeby przeczytała jeszcze raz emaila bo chyba jest nieświadoma co mi odpisała a Ona mi tłumaczy, że to ja źle zrozumiałam i że chyba sobie nie wyobrażam, że Ona będzie siedzieć z jednym dzieckiem w klasie. Powiedziałam że zgłoszę to dyrekcji i że jak trzeba przekaże  informację do kuratorium bo już większej bezczelności nie można się spodziewać od nauczyciela. Oj miarka się przebrała - nieprawdaż?
Ja widać na załączonym obrazku  w ramach małych przyjemności codzienności złość może ujść po krótkiej, treściwej rozmowie z panią, która  niestety  jeszcze musi popracować nad autorytetem  nauczycielskim - bo póki co na niego jeszcze nie zasłużyła.

czwartek, 14 stycznia 2016

Pokora do czasu

Byłam na filmie Joy, o kobiecie, która wymyśliła  wyciskanego mopa a potem  projektowała i  wspierała projekty różnych wynalazców. Wiele rzeczy robiła z obowiązku i  odłożyła swoje dziecięce  marzenia  na kiedyś. Wierzyła w nią tylko jej babcia a dookoła cała popieprzona rodzinka wykorzystywała ją. Ale było tak do czasu. Potem gdy zadziałała zdarzyło się tyle nieprzewidzianych sytuacji, które zmierzały aby poległa i odpuściła. Jednak w głębi duszy  walczyła i się nie dała. Stworzyła imperium sukcesu ale co najważniejsze sama dla siebie stała się zwyciężczynią, która walczyła jak lwica gdy ktoś  (zazwyczaj faceci) chciał ją wykorzystać. Podstawowe motto tego filmu żyj jak chcesz i nie daj się - szczególnie cenne w czasach super egoistów, chamów i cwaniaków, komercji zakrojonej na skalę niebywałą, świata wciskania kitu i śmieci.
Moja koleżanka mówi - jeśli masz przed sobą świnię nie rzucaj jej pereł pod nogi ( przypowieść biblijna) dlatego trzeba walczyć i się nie dać a egoistów, cwaniaków - nawet jak się poniosło stratę omijać z daleka.
I tym walecznym akcentem zaczynam kolejny dzień - życząc aby był dobry dla wszystkich dobrych ludzi. Adie

Obserwatorium

Ja to mam szczęście ;-)  na liście osób obserwującym mojego bloga są chłopak reklamujący pewną markę, sympatyczny mój znajomy bardzo bliski przyjaciel i nie tylko przyjaciel, pani kandydatka w wyborach i jeszcze ktoś z artystyczną duszą i dziwnymi zdjęciami. Pradopodobnie  te osoby dodały mnie do kręgów przypadkowo albo co gorsza jakieś roboty dorzuciły mnie do swoich znajomych ;-) A ja ciągle się  cieszę się, że Ktoś mnie czyta - notabene  zagląda do mnie  towarzystwo z 10 krajów. Dziękuję że bywacie i może czytacie i pozdrawiam. Dziś dzień z bardzo małymi przyjemnościami - leniwy  bo w łóżku z chusteczkami i  katarem. Ale to przecież tylko stan przejściowy jutro może będzie lepiej. Plusem tego dnia jest fakt że mogę co nieco poczytać  i to nie koniecznie przygotowując się do egzaminu - bo wiadomo - jak egzamin robi się wszystko, żeby tylko o nim nie myśleć i żeby się do niego nie przygotowywać ;-)
See you  later aligater.

środa, 13 stycznia 2016

Małe co nieco południową porą

Wyciągnęłam wino  podarowane od mojego sąsiada z działki i nie mogę uwierzyć, że jest takie pyszne.  Dolałam trochę gazowanej mineralnej i  w ten sposób obniżyłam trochę procenty ;-). Oczywiście to żart bo jest ono tak lekkie z nitą porzeczki i aronii, pięknym słonecznym bukietem że od razu w ten pochmurny dzień przypominają mi się te letnie, słoneczne dni. Teraz gdy siedzę a pies ujada  swoim cieniutkim głosikiem nic nie jest w stanie wytrącić mnie z równowagi. Pół szklaneczki wina z winnicy Adama od razu wprawia mnie w dobry humor. Za chwilę czeka mnie spacer z moim milusińskim i już się cieszę  na  niego. Wino w południe od czasu do czasu to zdecydowanie dobry pomysł  szczególnie w Polsce  gdy niebo zasnute jest szaro-srebrzystymi chmurami. Trochę szkoda, że zapachu smaku nie da się przesłać na odległość ale wierzcie mi  butek Adama warta jest grzechu. z
Polecam  - zróbcie sobie przyjemność małym co nieco.

wtorek, 12 stycznia 2016

Entuzjazm w Nowym Roku

Święta  minęły, prezenty rozdane i otrzymane i przyszedł Nowy - choć nadal jakby stary. Zawile się nie dzieje i chyba to dobrze choć znając moja naturę czegoś mi brakuje. Gra radio, palą się światełka, choinka przystrojona cieszy oczy ale jakoś tak smutno. Można oczywiście zwalić to na aurę za oknę a można też dać sobie dzisiaj trochę luzu i liczyć, że jutro będzie lepiej. Zdałam kilka egzaminów i choć nie na piątkę to jednak już mniej stresu z powodu zaliczeń. Szkoła jest OK, nauczyciele jak na publiczną policealną szkołe się przykładają. I wydawać by się mogło że nie pójdę  do takiej szkoły tj. policelanej gdy mam kilka szkół ale co tam nie można stać w miejscu. Wczoraj spotkałam starszego pana. Doglądał kurek i stał oparty o dwie wystrugane laski. Powiedział mi że w 1943 miał 16 lat  oku zatem w tym roku będzie miał 90 lat. W  naszej rozmowie nie powiedział, że jest mu smutno, nie wspomniał że nogi nie domagają ot powspominał dawne i dzisiejsze czasu. No może trochę się poskarżył ale procentowo było tego może 5-6 % - to jak na Polaka niewiele- prawda. Wróciłam pełna optymizmu. A dziś dopadła mnie niewielka melancholia. No bo patrząc na choinkę, świeczki i lampki  oj nie można narzekać.
Pozdrawiam Was serdecznie, życząc UDANEGO, DOBREGO ROKU. NO