Pozdrawiam wszystkich rodziców, mamusie, tatusiów, ciocie, wujków, singli i singielki , mężów, zony, babcie, dziadków, i wszelkie zwierzaki małe duże, szaro-bure, i cały świat a nawet Wszechświat. Odpoczywamy w Pokoju, pokoju lub na działce, i gdzie się chce i gdzie się da!!! Hurra.
czwartek, 30 kwietnia 2015
Dzień mamy i taty
Dziś nasz synek zapakował plecak, próbował wcisnąć na siebie dwie bluzy ale niestety mu zabroniłam. Zabrał albumy karciane, plecak wypchany małymi zabaweczkami i popędził już o 7.35 do przedszkola. Zdziwiona mówię, dlaczego taszczysz to wszystko ze sobą, przecież dzisiaj nie piątek ( w piątek dzieci mogą przynosić zabawki) a On na to: mamo jutro nie idę do przedszkola. Jutro jest dzień mamy i taty i nie idzie się do przedszkola. Jak to - pytam i zastanawiam się, dzień mamy i taty? No tak już wiem jutro 1 maja - wolne, laba, czytanie i odpoczywanie. Niech się Święci 1 maja.
Pozdrawiam wszystkich rodziców, mamusie, tatusiów, ciocie, wujków, singli i singielki , mężów, zony, babcie, dziadków, i wszelkie zwierzaki małe duże, szaro-bure, i cały świat a nawet Wszechświat. Odpoczywamy w Pokoju, pokoju lub na działce, i gdzie się chce i gdzie się da!!! Hurra.
Pozdrawiam wszystkich rodziców, mamusie, tatusiów, ciocie, wujków, singli i singielki , mężów, zony, babcie, dziadków, i wszelkie zwierzaki małe duże, szaro-bure, i cały świat a nawet Wszechświat. Odpoczywamy w Pokoju, pokoju lub na działce, i gdzie się chce i gdzie się da!!! Hurra.
wtorek, 28 kwietnia 2015
Ziemniakowy stwór
Pomysł zrobienia z ziemniaka stwora wydaje się być intrygujący. Kiedyś gdy byłam mała robiłam z mamą ziemiankowe pieczątki. A teraz gdy nasz synek miał ok. 4 lata też robiłam pieczątki z ziemniaków i jakoś tak bez zastanowienia wystrugałam serduszko i całą kartkę zapieczętowaliśmy sercami. Ktoś mógłby pomyśleć że pochodzimy z rodziny kardiologów ależ nic z tych rzeczy - rodzina jak rodzina choroby różne się zdarzają w tym kardiologiczne ale dla mnie wiadomo serce symbol miłości i radości. Dlatego nieraz jak wysyłam listy uwielbiam rysować lub przyklejać serca.
A tym razem chwalę się nieswoimi wspaniałymi stworami z różnych warzyw, czyli najpierw robimy a potem jemy. Smacznego. Oooo obok stworów eko znajdują się też zabawki zrobione z materiałów, które są w domu. Prace powstały w szkole przy ul. Gałczyńskiego we Wrocławiu jeśli się nie mylę w SP 43. Ładne prawda?
A tym razem chwalę się nieswoimi wspaniałymi stworami z różnych warzyw, czyli najpierw robimy a potem jemy. Smacznego. Oooo obok stworów eko znajdują się też zabawki zrobione z materiałów, które są w domu. Prace powstały w szkole przy ul. Gałczyńskiego we Wrocławiu jeśli się nie mylę w SP 43. Ładne prawda?
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Herbata ze słońca
Wystarczy wyjść przed dom zerwać ok. 10 kwiatków mlecza ( na zdjęciu te żółte słoneczka), wypłukać albo wystawić na chwilę na słońce żeby wyszły robaczki (o ile są) i potem zalać wrzątkiem i mamy pyszną herbatę. Smak niespotykany lekko goryczkowy i lekko słodki - fantastyczny zapach delikatny jakby lekko cytrynowy a kolor lekko żółty, trochę przypomina rozpuszczoną miniszczyptę kurkumy lub herbatkę lipową.
A dla spragnionych nowych smaków młode listki z mlecza bez twardych części wystarczy umyć i dodać na kanapkę albo do sałatki. Smacznego - kulinarne uniesienia gwarantowane!
A dla spragnionych nowych smaków młode listki z mlecza bez twardych części wystarczy umyć i dodać na kanapkę albo do sałatki. Smacznego - kulinarne uniesienia gwarantowane!
sobota, 25 kwietnia 2015
Imienino - urodziny- hipp,hipp - hurra.
Kwiecień to superasty miesiąc. Można w nim świętować spotykać się i rozmawiać aż do zdarcia gardła. Tyle w nim imprez, spotkań.
W kwietniu urodziny Barana i Byka. Dobrych mądrych stworzeń. A że mój mąż to Baran - to wiadomo, lepszego miesiąca nie ma. Bykom ponoć też nic nie brakuje ale póki co za najlepszy znak zodiaku uważam Barana no i oczywiście mój choć przez wielu uważany jest za zbyt perfekcyjny. A ja uważam że się mylą;-) jestem idealna ale z małą skazą, po mamie - empatyczna, rozumiejąca, wyrozumiała, radosna, pokorna - i rzecz jasna ja się w cale nie chwalę - ja po prostu mam talen - szczególnie do spotkań z mądrymi ludźmi;-)
Dziś byliśmy na urodzinach chłopczyka- kolegi mojego syna. Urodziny wspaniałe bo rodzinne, w ogrodzie. Dorośli porozmawiali, dzieci się wyszalały i objadły słodyczami zatem czego trzeba więcej.
Ogólnie 100% satysfakcji i 110% hałasu - wiadomo przy gromadce ok 15 dzieci może głowa czasami kręcić się do okoła i cierpliwość nie raz jest wystawiana na próbę. Jednak udało się. 3i5 godziny harców, skoków na trampolinie uszczęśliwia dzieci a gospodarzy niestety wymęczy podwójnie.
Teraz musze odreagować - zaraz wsiadam na rower i na działkę. trochę ciszy okraszonej śpiewem ptaków - oooo tego potrzebuję. Posadzę seler, kolejne kwiatki, pogrzebię w ziemi - no i dzień będzie w 400% udany.
A propos imienin - dziś imieniny pewnego chłopaka/męża/taty/dziadka/wujka/ biznesmena - ot dobrego człowieka - zatem choć jeszcze do Niego nie dzwoniłam - życzę mu Wszystkiego co najlepsze, ot błogosławieństwa bożego w domu, pracy, rano, w południe i wieczorem i rzecz jasna w nocy również.
W kwietniu urodziny Barana i Byka. Dobrych mądrych stworzeń. A że mój mąż to Baran - to wiadomo, lepszego miesiąca nie ma. Bykom ponoć też nic nie brakuje ale póki co za najlepszy znak zodiaku uważam Barana no i oczywiście mój choć przez wielu uważany jest za zbyt perfekcyjny. A ja uważam że się mylą;-) jestem idealna ale z małą skazą, po mamie - empatyczna, rozumiejąca, wyrozumiała, radosna, pokorna - i rzecz jasna ja się w cale nie chwalę - ja po prostu mam talen - szczególnie do spotkań z mądrymi ludźmi;-)
Dziś byliśmy na urodzinach chłopczyka- kolegi mojego syna. Urodziny wspaniałe bo rodzinne, w ogrodzie. Dorośli porozmawiali, dzieci się wyszalały i objadły słodyczami zatem czego trzeba więcej.
Ogólnie 100% satysfakcji i 110% hałasu - wiadomo przy gromadce ok 15 dzieci może głowa czasami kręcić się do okoła i cierpliwość nie raz jest wystawiana na próbę. Jednak udało się. 3i5 godziny harców, skoków na trampolinie uszczęśliwia dzieci a gospodarzy niestety wymęczy podwójnie.
Teraz musze odreagować - zaraz wsiadam na rower i na działkę. trochę ciszy okraszonej śpiewem ptaków - oooo tego potrzebuję. Posadzę seler, kolejne kwiatki, pogrzebię w ziemi - no i dzień będzie w 400% udany.
A propos imienin - dziś imieniny pewnego chłopaka/męża/taty/dziadka/wujka/ biznesmena - ot dobrego człowieka - zatem choć jeszcze do Niego nie dzwoniłam - życzę mu Wszystkiego co najlepsze, ot błogosławieństwa bożego w domu, pracy, rano, w południe i wieczorem i rzecz jasna w nocy również.
piątek, 24 kwietnia 2015
Imieniny!!!
Wczoraj były imieniny mojego Brata. I choć telefon był w użyciu tylko przez chwile to miałam wrażenie jakbym cały dzień świętowała ten imieninowy dzień, choć mój brat był ok. 70 km ode mnie i zapewne pracował, uczył się i robił wiele innych rzeczy.
Drzewa kłaniały się przed nim, słońce grzało złociście mieniąc się w szybach domów.
A gdy poszłam na spotkanie z dawną przedszkolanką mojego syna miałam wrażenie, że każde nasze słowo, choć nie było związane z bratem, było pełne dobra, radości i spokoju, na które On zasługuje. Wiadomo jak to w życiu czasami bywa nie zawsze jest tak różowo , czasami każdy z nas chce postawić na swoim. Jednak już chyba dojrzeliśmy i szanujemy swoją odmienność i różność i to jest to o co w życiu chodzi - o zrozumienie i szacunek a nawet szacunek bez zrozumienia.
Dla Niego zatem te zdjęcia - pięknej wiosny za oknem, która cały czas pokazuje swoje różne oblicza.
Drzewa kłaniały się przed nim, słońce grzało złociście mieniąc się w szybach domów.
A gdy poszłam na spotkanie z dawną przedszkolanką mojego syna miałam wrażenie, że każde nasze słowo, choć nie było związane z bratem, było pełne dobra, radości i spokoju, na które On zasługuje. Wiadomo jak to w życiu czasami bywa nie zawsze jest tak różowo , czasami każdy z nas chce postawić na swoim. Jednak już chyba dojrzeliśmy i szanujemy swoją odmienność i różność i to jest to o co w życiu chodzi - o zrozumienie i szacunek a nawet szacunek bez zrozumienia.
Dla Niego zatem te zdjęcia - pięknej wiosny za oknem, która cały czas pokazuje swoje różne oblicza.
środa, 22 kwietnia 2015
Urodzinowe kwiatki
Dziś urodziny pewnego mężczyzny/chłopaka.
Z tej okazji kosz kwiatów ( wirtualny) dziś mu daję
i tym polskim zwyczajem
ślę wszystkiego najlepszego,
zdrowia szczęścia wszelakiego.
Niech Ci się darzy znakomicie i obyś miał dalsze dobre, długie życie.
Sto lat - Mareczku - kochany niech w twym ogrodzie rosną nawet banany ( jak zasadzisz)
To żarcik mały ale wiadomo chodzi o to aby Bóg Ci błogosławił.
Pozdrawiam serdecznie - Nika co fika.
Z tej okazji kosz kwiatów ( wirtualny) dziś mu daję
i tym polskim zwyczajem
ślę wszystkiego najlepszego,
zdrowia szczęścia wszelakiego.
Niech Ci się darzy znakomicie i obyś miał dalsze dobre, długie życie.
Sto lat - Mareczku - kochany niech w twym ogrodzie rosną nawet banany ( jak zasadzisz)
To żarcik mały ale wiadomo chodzi o to aby Bóg Ci błogosławił.
Pozdrawiam serdecznie - Nika co fika.
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
wspaniały weekend
Weekend był różnorodny i to jest to co lubię. Sobota upłynęła pod hasłem festiwalu zdrowia we Wrocławiu - tańce 5rytmów, warsztaty o Tybecie, o Japonii, Indiach, Chinach. Oraz magiczne spotkanie z pewną panią od kosmetyków. Ach co to był za dzień - wrażeniania, emocje, wszystko nowe wspaniałe. Ludzie, dzieci które poznałam pozostaną ze mną już na zawsze. To wyjątkowy dzień organizowany przez IMC a głównym sprawcą "zamieszania" byli lekarze Agrawal i ich współpracownicy. Organizacja doskonała, warsztaty mądre i ciekawe a jedzenie palce lizać
W Niedzilę popędziłam do mamy i brata. I kolejny raz zostałam obdarzona uwagą, rozmową i milczeniem. Wszystko tak jak należy i co potrzeba. Wspaniały czas. A że to prywatne nie będę się rozpisywać.
A naszło mnie takie skojarzenie jak to pięknie jest wymyślone po angielsku
my sun
my son widzicie każdy syn jest jak słońce dla swojej matki. I choć czasami słowa lub czyny potrwfią pokazywać coś innego to sun/son jest takie promieniste i ciepłe;-)
Ależ odkrycie;-) SUN/SON
W Niedzilę popędziłam do mamy i brata. I kolejny raz zostałam obdarzona uwagą, rozmową i milczeniem. Wszystko tak jak należy i co potrzeba. Wspaniały czas. A że to prywatne nie będę się rozpisywać.
A naszło mnie takie skojarzenie jak to pięknie jest wymyślone po angielsku
my sun
my son widzicie każdy syn jest jak słońce dla swojej matki. I choć czasami słowa lub czyny potrwfią pokazywać coś innego to sun/son jest takie promieniste i ciepłe;-)
Ależ odkrycie;-) SUN/SON
Między tem głową Efraimową będzie Samaryja, a głową Samaryi syn Romelijaszowy.
piątek, 17 kwietnia 2015
Nudy na pudy
Czasami przychodzą takie chwile - ulotne jak motyle.
Nudy na pudy się zdarzają i do mej głowy bzdury zaglądają.
Wtedy w nosie dłubię sobie ;-) i po uchu drapię się.
Obrzydliwe - ktoś mi powie.
Ja mu na to - ależ to jest fajna rzecz.
Nudzić się siedzieć i nie robić nic
wtedy może wpaść do głowy kreatywna myśl.
Czekam właśnie na tą myśl nie robiąc za bardzo nic.
___________________________________
Kiedyś z koleżanką rozmawiałyśmy czy zdarza nam się aby nasza głowa nic nie robiła.
Ona stwierdziła, że jej zawsze chodzi coś po głowie. A ja że wyłączam się i że chyba czasami nie myślę. Teraz gdy nie chcę myśleć zawsze coś robię, gotuję, sprzątam, szyję, czytam, gram i oglądam. A teraz kolega uczy mnie języka migowego i to jest dla mojej głowy i palców wyzwanie. Z nadzieją patrzę co będę migać. Już umiem zamigać IGA, ŻABA, ŻABKA, KAWKA....
-----------------------------------
Niezależnie co robię, wiosna cały czas piękniejsza, nawet gdy słońce chowa się za chmurami.
3 dni temu jechaliśmy z kolegą z kina i nad nami było błękitne niebo a w oddali czarne chmury. Mówię do kolegi popatrz jakie piękne niebo. Gdyby tak można było cyknąć fotkę -kawał nieba błękitny prześwietlony promieniami słońca i kawał nieba zachmurzony. A kolega na to zobacz tam gdzie jedziemy same czarne chmury - zapewne zaraz będzie padać. Ja do niego- czarne wrony czarno kraczą ( ulubiona piosenka mojego synka). A on na to: jak mówię że coś będzie to zawsze zdarza jest odwrotnie. Zatem i on i ja malowaliśmy nasz świat kolorowa kredką choć mówiliśmy innym językiem;-)
----------------------------------------------
-------------------------
Nudy na pudy się zdarzają i do mej głowy bzdury zaglądają.
Wtedy w nosie dłubię sobie ;-) i po uchu drapię się.
Obrzydliwe - ktoś mi powie.
Ja mu na to - ależ to jest fajna rzecz.
Nudzić się siedzieć i nie robić nic
wtedy może wpaść do głowy kreatywna myśl.
Czekam właśnie na tą myśl nie robiąc za bardzo nic.
___________________________________
Kiedyś z koleżanką rozmawiałyśmy czy zdarza nam się aby nasza głowa nic nie robiła.
Ona stwierdziła, że jej zawsze chodzi coś po głowie. A ja że wyłączam się i że chyba czasami nie myślę. Teraz gdy nie chcę myśleć zawsze coś robię, gotuję, sprzątam, szyję, czytam, gram i oglądam. A teraz kolega uczy mnie języka migowego i to jest dla mojej głowy i palców wyzwanie. Z nadzieją patrzę co będę migać. Już umiem zamigać IGA, ŻABA, ŻABKA, KAWKA....
-----------------------------------
Niezależnie co robię, wiosna cały czas piękniejsza, nawet gdy słońce chowa się za chmurami.
3 dni temu jechaliśmy z kolegą z kina i nad nami było błękitne niebo a w oddali czarne chmury. Mówię do kolegi popatrz jakie piękne niebo. Gdyby tak można było cyknąć fotkę -kawał nieba błękitny prześwietlony promieniami słońca i kawał nieba zachmurzony. A kolega na to zobacz tam gdzie jedziemy same czarne chmury - zapewne zaraz będzie padać. Ja do niego- czarne wrony czarno kraczą ( ulubiona piosenka mojego synka). A on na to: jak mówię że coś będzie to zawsze zdarza jest odwrotnie. Zatem i on i ja malowaliśmy nasz świat kolorowa kredką choć mówiliśmy innym językiem;-)
----------------------------------------------
Za oknem w kuchni nadal pięknie kwitną zawilce!
-------------------------
czwartek, 16 kwietnia 2015
cień i odpoczynek
"Ktoś dzisiaj siedzi w cieniu dlatego, że dawno temu ktoś inny zasadził drzewo." Warren Buffett
wtorek, 14 kwietnia 2015
Krzyk do ucha...
Siedzę i czekam w przedszkolu. Syn chce się jeszcze pobawić a że ja lubię jak jest szczęśliwy to siedzę i czekam. Myślę, główkuję i kombinuję. Coś sobie przypominam o czymś marzę i czas płynie niezauważenie ale jest dobrze. Nogi trochę ścierpły, siedzę w szatni na małej dziecięcej ławeczce. Nagle wpada pani mama jednego chłopca i z nią ten chłopiec. Chłopiec żywe złoto jednak widać że mama tego chyba nie dostrzega. Mama wydaje rozkazy jak żołnierzowi. Chłopiec jest tylko chłopcem, małym wesołym szkrabem i nie chce się spieszyć, robi wszystko po swojemu. Wbiega kolejny chłopiec, kolega tego złotego szkraba, podbiega do tej mamy kolegi chłopca i ponieważ ona kuca ubierając buty swojemu synkowi, koleżka krzyczy jej do ucha - aaaaaa - a ona ma strasznie, straszliwą minę, złą i wściekłą ale odwraca się i widzi mój uśmiech i mój kciuk wyciągnięty do góry, z pochwałą zachowania tego chłopczyka co krzyczał. Mina mamy wygląda dość niepokojąco, może ten krzyk ją obudzi!!! Mama karcąca chciałaby chyba od razu skarcić nie tylko swego synka ale zapewne jego koleżkę. ale się nie da. Siedzę obok i tak przy obcych nie da się - prawda. A po chwili wchodzi mama chłopczyka krzyczącego, od której bije radość, spokój, cierpliwość - no i już wiadomo o co chodzi. O co chodzi? Wymieniamy się uśmiechami, nasze radosne oczy spotykają się tylko na ułamek sekundy i jest dobrze, błogo - dwie na jednego, to banda łysego ale jak zbierze się trzech na jedną no to gang dobroci na jednego zagubionego;-)
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Bardo - magiczne miejsce
Wspaniały, pełen wrażeń weekend spędziłam w Bardzie. To wyjątkowe miejsce pełne niespodzianek, niepoznane jeszcze przez turystów. Oczywiście pojawiają się zwiedzający, wędrowcy i rowerzyści ale ciągle jest to miejsce godne polecenia bez tłumów i gromad wycieczkowiczów wylewających się z autokarów, które nie mają gdzie parkować. Małe miasteczko położone w dolinie i na wzgórzu. Jest tam piękna, monumentalna Bazylika oraz trasy turystyczne z Golgotą, wejście na górę z Krzyżem, po drodze mija się cudowne źródełko. Na trasie zbudowana jest wiata do biesiadowania i odpoczynku. Można popływać pontonem i zwiedzić rzekę (bystrzycę kłodzką) z dwóch stron brzegu. Kolejna perła na Dolnym Śląsku. Zwiedzanie było dość pobieżne uczestniczyłam w spotkaniu modlitewnym i na hulanki, swawole nie było czasu. Ale zamierzam tam jeszcze wrócić. Zapraszam wszystkich do Barda koło Kłodzka.
Niedzielny wieczór był wyjątkowo udany. Przyjechała moja mama i brat, moja teściowa i szwagierka. Było ognisko, szaszłyki i kiełbaski, sałatka z rokolą zerwana świeżo z grządki. Dużo żartów i uśmiechu. Wieczorem przy zachodzie słońca mój ukochany dostał prezent od naszej całej familii a raczej 4 tj. chyba 16 osób przejazd tą 300 konna maszyną na Torze TOR RAKIETOWA subaru imprezą. Przejazd Subar i choć to zaledwie 10 km - kilkanaście okrazeń toru to przeżycia bezcenne i szczęście i uśmiech mojego męża. Razem z bratem oglądaliśmy jego popisy i serce się radowało, że mogliśmy mu zrobić taka niespodziankę. Oczywiście wcześniej było trochę podgrzania atmosfery - mówiłam, że poleci balonem, lub helikopterem lub odrzutowcem - a Jemu rzedła mina.
W sytuacji kryzysu wydawało się że wysiądzie z samochodu gdy zmieniłam plany i mówiłam że jedziemy na koncert Kamila Bednarka. Wiedzialam że po wysłuchaniu płyty Bednarka podczas podróży na chrzciny do siostrzeńca - Bednarka mężuś ma po dziurki w nosie i nie zniesie koncertu na żywo. Ale jak to mój mąż był cierpliwy, zniósł wszystkie moje wtręty i zaczepki i wreszcie doczekał się przejażdżki. I o to w życiu chodzi zaskakiwać, żartować, i sprawiać radość i dawać miłość. To cieszy najbardziej!!!
Niedzielny wieczór był wyjątkowo udany. Przyjechała moja mama i brat, moja teściowa i szwagierka. Było ognisko, szaszłyki i kiełbaski, sałatka z rokolą zerwana świeżo z grządki. Dużo żartów i uśmiechu. Wieczorem przy zachodzie słońca mój ukochany dostał prezent od naszej całej familii a raczej 4 tj. chyba 16 osób przejazd tą 300 konna maszyną na Torze TOR RAKIETOWA subaru imprezą. Przejazd Subar i choć to zaledwie 10 km - kilkanaście okrazeń toru to przeżycia bezcenne i szczęście i uśmiech mojego męża. Razem z bratem oglądaliśmy jego popisy i serce się radowało, że mogliśmy mu zrobić taka niespodziankę. Oczywiście wcześniej było trochę podgrzania atmosfery - mówiłam, że poleci balonem, lub helikopterem lub odrzutowcem - a Jemu rzedła mina.
W sytuacji kryzysu wydawało się że wysiądzie z samochodu gdy zmieniłam plany i mówiłam że jedziemy na koncert Kamila Bednarka. Wiedzialam że po wysłuchaniu płyty Bednarka podczas podróży na chrzciny do siostrzeńca - Bednarka mężuś ma po dziurki w nosie i nie zniesie koncertu na żywo. Ale jak to mój mąż był cierpliwy, zniósł wszystkie moje wtręty i zaczepki i wreszcie doczekał się przejażdżki. I o to w życiu chodzi zaskakiwać, żartować, i sprawiać radość i dawać miłość. To cieszy najbardziej!!!
piątek, 10 kwietnia 2015
Wyjazd
Wyjazd - brzmi dobrze i trochę złowrogo. To kwintesencja życia. Wyjazd - kojarzy się z wyjazdem, ciekawością i otwarciem, odkrywaniem czegoś nowego. Ale gdy czasem zezłoszczony powiesz "wyjazd" do kogoś innego, nielubianego, oznacza mam już dość ciebie kolego.
Ach kocham ten nasz jezyk wieloznaczności. Wsłuchiwanie się w rozmowy mądrych gości, dumanie, zastanawianie, intryg rozwiązywanie, czasem nawet co kto powiedział spekulowanie. A że dziś piątek długo oczekiwany jadę na weekendowe spotkanie do Klasztoru sióstr Elżbietanek. I cieszę się z tego wyjazdu - zastanawiające jaki będzie?
Pozdrawiam wiosennie. Odnośnie "Wyjazd"u nie mam nikogo na myśli w zanadzru, ani kolegi ani koleżanki, ot to moja główkowe wymyślani, przemyślanki.
Kupiłam świetny makaron orkiszowy. I tak wieczorem usiedliśmy i układaliśmy. Z literek które instynktownie wybraliśmy. I wyszło - coś;-)
Ach kocham ten nasz jezyk wieloznaczności. Wsłuchiwanie się w rozmowy mądrych gości, dumanie, zastanawianie, intryg rozwiązywanie, czasem nawet co kto powiedział spekulowanie. A że dziś piątek długo oczekiwany jadę na weekendowe spotkanie do Klasztoru sióstr Elżbietanek. I cieszę się z tego wyjazdu - zastanawiające jaki będzie?
Pozdrawiam wiosennie. Odnośnie "Wyjazd"u nie mam nikogo na myśli w zanadzru, ani kolegi ani koleżanki, ot to moja główkowe wymyślani, przemyślanki.
Kupiłam świetny makaron orkiszowy. I tak wieczorem usiedliśmy i układaliśmy. Z literek które instynktownie wybraliśmy. I wyszło - coś;-)
Tylko w południe - jasno na obrazku. Aha, to było po basenie ;-)
czwartek, 9 kwietnia 2015
Płotek z patyków
Ścięte jabłonie czyli ich gałęzie układam w płotek. Wygląda na dość wiotki ale co tam ryzyk-fizyk. Może trochę powiążę sznurkiem. I jakoś przetrwa od wiosny do kolejnej wiosny.
Wczoraj byłam na przedstawieniu dzieci z przedszkola o wiośnie.
Przedstawienie dzieci fenomenalne. Dzieci świetnie śpiewały i mówiły wierszyki, był bociek, żaba, wiewiórka, myszka, miś, wiosna i zima. Nie było żyrafy, słonia, hipopotama, spidermana, ninja itp.
i całe szczęście - bo w końcu tylko u nas jest taka piękna wiosna.
Jak zwykle obsadę układała pani przedszkolanka i dzieci dostały role, w których to pani je widziała. Szkoda dzieci tak lubią same wybierać postacie decydować o swoim świecie, mają tak świetną intuicję, że zapewne wybrałyby role które im najbardziej odpowiadają i nie byłoby zwady.
Strasznie się zezłościłam podczas tych występów. Jednej chłopiec, który jest taki wspaniały, emocjonalny jak dla mnie uduchowiony bardzo przeżywał swój występ. Płakał tak strasznie, ale stał dzielnie na scenie a mnie serce się kroiło. Pognałam z ostatniego rzędu do przodu i dawałam mu znaki żeby przyszedł do mnie. Myślałam że nie ma jego rodziców ale jego mama zjawiła się po chwili i stała obok niego a on całe (niemalże) przedstawienie przepłakał. Oj ... Tak mi smutno.
A żeby tego wczoraj smutku było mało dziś odkryłam że żonkile jakiś skandal - jak mówi synek powyrywał z naszej działki - dla pocieszenia zostawił 5 szt. a wyrwal jakieś 30.
Może choć zerwane posłużą mu dobrze, może wyzna komuś miłość.
Oby.
I tak to małe przyjemności codzienności, płacz kochanego maluszka i ukradzione żonkile. Ale to może miało być po coś...
Wczoraj byłam na przedstawieniu dzieci z przedszkola o wiośnie.
Przedstawienie dzieci fenomenalne. Dzieci świetnie śpiewały i mówiły wierszyki, był bociek, żaba, wiewiórka, myszka, miś, wiosna i zima. Nie było żyrafy, słonia, hipopotama, spidermana, ninja itp.
i całe szczęście - bo w końcu tylko u nas jest taka piękna wiosna.
Jak zwykle obsadę układała pani przedszkolanka i dzieci dostały role, w których to pani je widziała. Szkoda dzieci tak lubią same wybierać postacie decydować o swoim świecie, mają tak świetną intuicję, że zapewne wybrałyby role które im najbardziej odpowiadają i nie byłoby zwady.
Strasznie się zezłościłam podczas tych występów. Jednej chłopiec, który jest taki wspaniały, emocjonalny jak dla mnie uduchowiony bardzo przeżywał swój występ. Płakał tak strasznie, ale stał dzielnie na scenie a mnie serce się kroiło. Pognałam z ostatniego rzędu do przodu i dawałam mu znaki żeby przyszedł do mnie. Myślałam że nie ma jego rodziców ale jego mama zjawiła się po chwili i stała obok niego a on całe (niemalże) przedstawienie przepłakał. Oj ... Tak mi smutno.
A żeby tego wczoraj smutku było mało dziś odkryłam że żonkile jakiś skandal - jak mówi synek powyrywał z naszej działki - dla pocieszenia zostawił 5 szt. a wyrwal jakieś 30.
Może choć zerwane posłużą mu dobrze, może wyzna komuś miłość.
Oby.
I tak to małe przyjemności codzienności, płacz kochanego maluszka i ukradzione żonkile. Ale to może miało być po coś...
środa, 8 kwietnia 2015
Rukola rośnie...
Na działce oprócz wciąż rosnącej brukselki rośnie wspaniale rukola. Pachnie orzechowo i chce się ja od razu schrupać.
Pietruszka - natka, zieleni się i zachęca do zjedzenia.
A moja siostra wyhodowała w donicach wielkie, kolorowe wręcz nieprzyzwoicie okazałe, cudowne tulipany. Na działce rosną żonkile, które nagle zakwitły i zachęcają do przebywania na niej. Nawet okazało się, że wyrosły nie pytając nikogo czy już kwitnąć czy nie - przychodzę a one jak zwariowane kwitną dookoła wejścia. Jeszcze tydzień temu sterczały jak pręciki a teraz jest żółto i pomału robi się kolorowo za sprawą anemonów, tulipanów ( te jeszcze czekają na swoją kolej).
Niedługo zakwitną jabłonie, wiśnie, brzoskwinie. Będzie można wejść na najwyższy konar jabłoni i niczym żyrafa podziwiać widoki.
A propos żyrafy.
Kiedyś bliska mi osoba stwierdziła, że mam ego jak żyrafa i wydawało mi się to dość dziwne określenie, może nawet brzmiało jak obelga, krytyka. Zastanawiałam się co to może konkretnie oznaczać. A teraz dostałam wspaniałą książkę o mediacji wewnętrznej, czytam i okazuje się, Żyrafa ma wielkie serce i potrafi spojrzeć z góry, ocenić obiektywnie sytuację zatem w sytuacjach kłopotliwych, konfliktowych warto spojrzeć jak żyrafa. Czyli chcę być żyrafą po miło małego wzrostu. Zachęcam bądźmy w trudnych sytuacjach żyrafami.
A zew natury wzywa - pędzę do sklepu bo łatane portki pękły i nie ma szans na zacerowanie. A potem na działeczkę podziwiać żonkile i anemony. Goodbye - adieu.
Pietruszka - natka, zieleni się i zachęca do zjedzenia.
A moja siostra wyhodowała w donicach wielkie, kolorowe wręcz nieprzyzwoicie okazałe, cudowne tulipany. Na działce rosną żonkile, które nagle zakwitły i zachęcają do przebywania na niej. Nawet okazało się, że wyrosły nie pytając nikogo czy już kwitnąć czy nie - przychodzę a one jak zwariowane kwitną dookoła wejścia. Jeszcze tydzień temu sterczały jak pręciki a teraz jest żółto i pomału robi się kolorowo za sprawą anemonów, tulipanów ( te jeszcze czekają na swoją kolej).
Niedługo zakwitną jabłonie, wiśnie, brzoskwinie. Będzie można wejść na najwyższy konar jabłoni i niczym żyrafa podziwiać widoki.
A propos żyrafy.
Kiedyś bliska mi osoba stwierdziła, że mam ego jak żyrafa i wydawało mi się to dość dziwne określenie, może nawet brzmiało jak obelga, krytyka. Zastanawiałam się co to może konkretnie oznaczać. A teraz dostałam wspaniałą książkę o mediacji wewnętrznej, czytam i okazuje się, Żyrafa ma wielkie serce i potrafi spojrzeć z góry, ocenić obiektywnie sytuację zatem w sytuacjach kłopotliwych, konfliktowych warto spojrzeć jak żyrafa. Czyli chcę być żyrafą po miło małego wzrostu. Zachęcam bądźmy w trudnych sytuacjach żyrafami.
A zew natury wzywa - pędzę do sklepu bo łatane portki pękły i nie ma szans na zacerowanie. A potem na działeczkę podziwiać żonkile i anemony. Goodbye - adieu.
wtorek, 7 kwietnia 2015
Zasłyszane w święta i po...
Po świętach zasłyszane w aqua parku godzina 12 w południe.
Klientka: Poproszę świeży sok grejfrutowy.
Sprzedawca: nie ma. Za chwilę będzie koleżanka poszła wycisnąć na saunę.
W święta w kościele wypowiedziane przez księdza do rodziców chrzestnych: Proszę do przodu rodziców i rodziców chrzestnych. NIE LEKAJCIE się, nawet Kilka razyksiądz to powtórzył z miną przypominającą jakby sam się czegoś lękał.
( A wystarczyło zachęcić uśmiechem śmiało moi drodzy podejdźcie bliżej.;-))
Święta przeżyte bez lęku, nowy kolejny wiosenny rozdział życia otwarty i to z rozmachem.
Ot powitaliśmy ten nowy czas nie tylko świątecznym śniadaniem ale byliśmy na imprezie z pysznym jedzeniem, z wieloma gośćmi. Czas spędzony świątecznie dzięki córeczce mojego chrześniaka i jej chrzcie. W naszym gronie przywitaliśmy radośnie małą kruszynkę, kochaną uważną dziewczynkę, nową chrześcijankę. A zdjęcia i impreza były w Hadesie. Goście ( tylko jakaś część) siedzieli na przeciwko wielkich luster, ... czy To miało coś oznaczać. Ja całe szczęście siedziałam na przeciwko kwietnika zatem nie musiałam siebie oglądać i ciągle podziwiać, jaka jestem idealna!!!
Za to po imprezie przejrzałam się od stóp do głowy i stwierdziłam, że w moim garniturku troszkę jakby wyglądam kwadratowo. Dobrze, że impreza była na siedząco.
A dziś już po świętach, radośnie, spokojnie i czuje się powiew nowego. Przed oknem mamy kolejne kwitnące okazy kwiatków, drzew i przyleciały pszczoły murarki. Ohhhhhhh wspaniale.
Klientka: Poproszę świeży sok grejfrutowy.
Sprzedawca: nie ma. Za chwilę będzie koleżanka poszła wycisnąć na saunę.
W święta w kościele wypowiedziane przez księdza do rodziców chrzestnych: Proszę do przodu rodziców i rodziców chrzestnych. NIE LEKAJCIE się, nawet Kilka razyksiądz to powtórzył z miną przypominającą jakby sam się czegoś lękał.
( A wystarczyło zachęcić uśmiechem śmiało moi drodzy podejdźcie bliżej.;-))
Święta przeżyte bez lęku, nowy kolejny wiosenny rozdział życia otwarty i to z rozmachem.
Ot powitaliśmy ten nowy czas nie tylko świątecznym śniadaniem ale byliśmy na imprezie z pysznym jedzeniem, z wieloma gośćmi. Czas spędzony świątecznie dzięki córeczce mojego chrześniaka i jej chrzcie. W naszym gronie przywitaliśmy radośnie małą kruszynkę, kochaną uważną dziewczynkę, nową chrześcijankę. A zdjęcia i impreza były w Hadesie. Goście ( tylko jakaś część) siedzieli na przeciwko wielkich luster, ... czy To miało coś oznaczać. Ja całe szczęście siedziałam na przeciwko kwietnika zatem nie musiałam siebie oglądać i ciągle podziwiać, jaka jestem idealna!!!
Za to po imprezie przejrzałam się od stóp do głowy i stwierdziłam, że w moim garniturku troszkę jakby wyglądam kwadratowo. Dobrze, że impreza była na siedząco.
A dziś już po świętach, radośnie, spokojnie i czuje się powiew nowego. Przed oknem mamy kolejne kwitnące okazy kwiatków, drzew i przyleciały pszczoły murarki. Ohhhhhhh wspaniale.
czwartek, 2 kwietnia 2015
Ach sypneło - leje, wiatr hulllllla
Nie chce się sprzątać. Wieje, dmucha i pogoda nie nastraja do roboty. Nastrój siadł i siedzi no może uda się coś napisać. Nie jest tak źle, zakupy świąteczne zrobiłam, jajeczka do szukania kupiłam, farbki do kolorowania jaj są a że koty chodzą tu i tam to przecież jeszcze zdążę pozamiatać. Dziś w godzinę załatwiłam wszystko, no może prawie. Jeszcze przy okazji zakupów zobaczyłam gruchające gołąbki na dachu sklepu i cyknełam fotkę. Zapewne za kilka dni zamieszczę. Opanować pisanie, fotek cykanie, info zamieszczanie, tego wszystkiego wkładanie to rzecz czasami niewykonalna w tym samym czasie. A że ja lubię pędzić no to pewne rzeczy zrobię później. dziś poszłam tam gdzie byłam umówiona z pewną osobą - usiadłam i czekałam a czas tak pięknie płynął. Ludzie się uśmiechali, coś tam sobie robili, niektórzy pracowali i czas pomału płynął. Gdy się domyśliłam że mój przyjaciel nie przyjdzie trochę się zasmuciłam ale przecież tak to w życiu jest. nawet gdy wychodzi się na spotkanie z przyjacielem nie wiadomo czy on będzie chciał się z nami spotkać. Zycie to zagadka, niespodzianka a czasami niezła układanka. Teraz już mi lepiej - smutek gdzieś przeminął - może to niebo zatroskane i plączące deszczem zmywa smutek mój i zabiera gdzieś w głąb ziemi. Oj jak zwykle się porobiło ;-) Wpis jak dzisiejszy dzień - Ogród skapany w deszczu.
A ile byków porobiłam pisząc ten tekścik - dobrze, że gogle wymyślił autokorektę i słownik. Choć sam nie poprawia literówek to przynajmniej nie robię byków ortograficznych. I to tez poprawia humor. Olle! Adieu.
A to samotnik - jeszcze z Jasnej Góry. te gruchające innym razem.
A ile byków porobiłam pisząc ten tekścik - dobrze, że gogle wymyślił autokorektę i słownik. Choć sam nie poprawia literówek to przynajmniej nie robię byków ortograficznych. I to tez poprawia humor. Olle! Adieu.
A to samotnik - jeszcze z Jasnej Góry. te gruchające innym razem.
Oj - praca przyspieszyła
Napisałam tytuł - oj praca przyśpieszyła i się strasznie tym zmęczyłam.
Już pomyślałam, że jest wszystko zrobione.
Wyprasowane, posprzątane, poukładane, zabawki synka poskładane, że święta już przygotowane - a samo się nie zrobi. Zatem listę rzeczy do zrobienia chciałam zrobić - okna umyć lecz zaglądam a śnieg strasznie pada - o i już z listy obowiązków do zrobienia kilka okien odpada;-) Uf okna innym razem umyję. Zatem do roboty składanie, prasowanie, układanie, gotowanie, Świąteczne zmęczenie - dobrze robi na cerę ;-)
Wariuję i się z tego nieźle raduję.
A to wczoraj był Pryma Aprylis. A jakby na dzień dzisiejszy się zasiedział.
No cóż wychodzi, że zamiast szykania zająca będziemy w te święta lepic bałwana.
Pozdrawiam serdecznie, świątecznie, ciepło, Niech te święta będą dobre !!!
Alleluja!!!
Ps. Sfotografowane w sklepie _ Praktiker;-) Piękne kompozycje;-0
Już pomyślałam, że jest wszystko zrobione.
Wyprasowane, posprzątane, poukładane, zabawki synka poskładane, że święta już przygotowane - a samo się nie zrobi. Zatem listę rzeczy do zrobienia chciałam zrobić - okna umyć lecz zaglądam a śnieg strasznie pada - o i już z listy obowiązków do zrobienia kilka okien odpada;-) Uf okna innym razem umyję. Zatem do roboty składanie, prasowanie, układanie, gotowanie, Świąteczne zmęczenie - dobrze robi na cerę ;-)
Wariuję i się z tego nieźle raduję.
A to wczoraj był Pryma Aprylis. A jakby na dzień dzisiejszy się zasiedział.
No cóż wychodzi, że zamiast szykania zająca będziemy w te święta lepic bałwana.
Pozdrawiam serdecznie, świątecznie, ciepło, Niech te święta będą dobre !!!
Alleluja!!!
Ps. Sfotografowane w sklepie _ Praktiker;-) Piękne kompozycje;-0
Subskrybuj:
Posty (Atom)