niedziela, 15 marca 2015

Działeczka, rower i heja...

Dziś zrobiło się wiosennie, jeszcze nie letnio ale straszą upałami a działka czeka, wzywa, nieobrobiona  zarasta i czernieją plamami listki róży -- ojejej. Już wiem, że czas na orkę. Trawa rośnie jak zwariowana a ja ta swoją maleńką kosiareczką, ekokosiarką  musze zasuwać. Dach w altanie pęka a właściwie już się to stało teraz  rozsypuje się. Okno rozleciało się na amen. Ale przecież nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Już upędziłam czosnówkę na plamy,  wysiałam na 1/5  gruntu węglan wapnia czyli  kredę malarską nieszkodliwą  i lada moment będę pielić, wygrzewać się w słońcu a potem po 2 godzinnej harówie spocznę przez 5 min na hamaku. Och fajna ta wiosna. Dziś jechałam przez miasto do bawialni na drugim końcu miasta a po drodze mijałam łąki krokusów, na pasach zieleni między 3 pasmówkami chmary krokusów - pięknie, cudownie, kolorowo, ot wiosennie. I jak tu nie cieszyć się ,że jest się Wrocławianką -- to brzmi dumnie. A stokrotki jakby passe  też jednak nie zważając na mody rosną i cieszą koko. Wiosna ach to ty....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz