Dziś zrobiło się wiosennie, jeszcze nie letnio ale straszą upałami a działka czeka, wzywa, nieobrobiona zarasta i czernieją plamami listki róży -- ojejej. Już wiem, że czas na orkę. Trawa rośnie jak zwariowana a ja ta swoją maleńką kosiareczką, ekokosiarką musze zasuwać. Dach w altanie pęka a właściwie już się to stało teraz rozsypuje się. Okno rozleciało się na amen. Ale przecież nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Już upędziłam czosnówkę na plamy, wysiałam na 1/5 gruntu węglan wapnia czyli kredę malarską nieszkodliwą i lada moment będę pielić, wygrzewać się w słońcu a potem po 2 godzinnej harówie spocznę przez 5 min na hamaku. Och fajna ta wiosna. Dziś jechałam przez miasto do bawialni na drugim końcu miasta a po drodze mijałam łąki krokusów, na pasach zieleni między 3 pasmówkami chmary krokusów - pięknie, cudownie, kolorowo, ot wiosennie. I jak tu nie cieszyć się ,że jest się Wrocławianką -- to brzmi dumnie. A stokrotki jakby passe też jednak nie zważając na mody rosną i cieszą koko. Wiosna ach to ty....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz