piątek, 9 października 2015

Szkoła 7 latka

Pojechałam z siedmiolatkami na wycieczkę. Podróż trwała około godziny a zwiedzanie 2 godziny. Potem już tylko została podróż powrotna, która niestety trwała ponad półtorej godziny. Myślałam, że wycieczka będzie wspaniała i zarezerwowałam kolejne terminy. Okazało się, że dzieci miały tak dużo energii, że kilkakrotnie przez megafony  były upominane i straszone że zostaną  wyprowadzone z sali. Pan kierowca podsumowała drogę na Pracze Odrzańskie, że jeszcze z takimi dziećmi nie jechał. W czasie powrotu nie odezwał się, myślę, że zrozumiał, że dzieci tak mają - brzęczą i gadają nawet jak nie mają nic do powiedzenia. Sama jako optymistka i mama siedmiolatka  miałam nadzieję na szybki powrót i  marzyłam aby dzieci zasnęły podczas podróży powrotnej. Niestety dzieci, chyba mnie polubiły co skutkowało że chciały ze mną rozmawiać i ciągle słyszałam - proszę pani... . Gdy jednak zwróciłam uwagę co do zachowania  chłopców, którzy wiecznie mówili o bąkach, kupach, i innych śmierdzących tabu dorosłego człowieka usłyszałam - pani nami nie rządzi ;-) co rozbawiło mnie  do łez. Wcale się nie zdziwiłam gdy wychowawca na koniec wycieczki  zaproponował  aby na następny raz wziąć  na podróż bajki i płyty - może łatwiej przeżyjemy  bo o konwersacji z siedmiolatkami raczej nie możemy myśleć nawet przy największej dawce optymizmu.
Zazwyczaj podczas podróży ciekawi mnie wszystko  dzieci tylko w jednym miejscy wykrzyknęły z zachwytem oooo Biedronka - w wcale nie chodziło o owada tylko o sklep ;-) Zabawne choć  życiowe - prawda?
W podróży zazwyczaj wybieramy przejazd estakadom - syn lubi jeździć górą. Smiem jednak podejrzewać, że wśród klasowych koleżanek i kolegów niektórzy tylko znali to słowo. Dziś podczas czytania bajki zapytała się pani czym zajmuje się szewc  a dzieci z dumą wykrzyknęły szyje.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz