Mój mąż uwielbia nowości turystyczne, IT itp. czyli tzw. męskie gadżety. A wiadomo jak się jedzie na wakacje "trzeba" no może to za dużo powiedziane, dobrze jest mieć, coś wygodnego na plażę, na biwak, wypoczynek. Stopniowo kompletujemy wyprawkę wakacyjną. Jakiś czas temu kupiliśmy super koc wygodny z nieprzemakającym podszyciem. Kupiliśmy też namiocik - też jakiś czas temu - składany ale nie taki okrągły reklamowany, że rozkłada się w 5 sekund, lecz taki co to trzeba złożyć rureczkę z trzech rureczek wsadzić do namiotu i czynność powtórzyć kilka razy bo rureczek do złożenia jest sporo.
Niestety namiot opisany porozrywał się po 4 latach i mąż z satysfakcją sprawił nowy samoczynnie rozkładany niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Namiot owszem rozkłada się szybko ale to chyba jedyna zaleta. Co do złożenia to już inna inszość. Mąż studiował, składał, czytał instrukcję i działał, działał. No i się udało. Potem okazało się, że nie tylko On miał z tym problem również inni wczasowicze. Zatem takich co się męczyli rozkładali i nie mogli złożyć na polskiej plaży było więcej. Namiot oprócz tego szeleścił co niemiara. Szczęśliwcami byli Ci co mieli starodawne parawany bo wiadomo na plaży w Polsce prawie zawsze wieje a słońca raczej jest jak na lekarstwo zatem kto miał parawan i ewentualnie parasol nadźwigał się ale za to mógł się "delektować" szumem fal ( oczywiście przed sezonem) bo w sezonie to już inna sprawa raczej wtedy nie ma niczego do zachwycania się.
Nasz super nowoczesny namiot przy lekkim powiewie wiatru trzepotał jakby chciał odfrunąć i nawet jednego dnia poniosło go a syn - wykazał się refleksem i dzielnością bo rzucił się w pogoń za namiotem. Maż dał sobie z nim spokój, ja ratowałam syna biegnąć za Nim i już chciałam odpuścić łapanie namiotu jednak syn był szybszy i złapał go. A kiedy go odzyskał stwierdził, że bardzo lubi ten namiocik a mnie było nieco smutno, że ten super gadżet zasłania nam kawałek nieba i zagłusza błogi spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz