czwartek, 2 kwietnia 2015

Ach sypneło - leje, wiatr hulllllla

Nie chce się sprzątać. Wieje, dmucha i pogoda nie nastraja do roboty. Nastrój siadł i siedzi no może uda się coś napisać. Nie jest tak źle, zakupy świąteczne zrobiłam, jajeczka do szukania kupiłam, farbki do kolorowania jaj są a że koty chodzą tu i tam to przecież jeszcze zdążę pozamiatać. Dziś w godzinę załatwiłam wszystko, no może prawie. Jeszcze przy okazji zakupów zobaczyłam gruchające gołąbki na dachu sklepu i cyknełam fotkę. Zapewne za kilka dni zamieszczę. Opanować  pisanie, fotek cykanie, info  zamieszczanie, tego wszystkiego wkładanie to rzecz czasami niewykonalna w tym samym czasie. A że ja lubię pędzić no to pewne rzeczy zrobię później. dziś poszłam tam gdzie byłam umówiona z pewną osobą - usiadłam i czekałam a czas tak pięknie płynął. Ludzie się uśmiechali, coś tam sobie robili, niektórzy pracowali i czas pomału płynął. Gdy się domyśliłam że mój przyjaciel nie przyjdzie trochę się zasmuciłam ale przecież tak to w życiu jest. nawet gdy wychodzi się na spotkanie z przyjacielem nie wiadomo czy on będzie chciał się z nami spotkać. Zycie to zagadka, niespodzianka a czasami niezła układanka. Teraz już mi lepiej - smutek gdzieś przeminął - może to niebo zatroskane i plączące deszczem zmywa smutek mój i zabiera gdzieś w głąb ziemi. Oj jak zwykle się porobiło ;-) Wpis jak dzisiejszy dzień - Ogród skapany w deszczu.
A ile byków porobiłam pisząc ten tekścik - dobrze, że gogle wymyślił autokorektę i słownik. Choć sam nie poprawia literówek to przynajmniej nie robię byków  ortograficznych. I to tez poprawia humor. Olle! Adieu.

A to samotnik - jeszcze z Jasnej Góry. te gruchające innym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz