Mój mąż mówi - gdy mnie coś bardzo wkurzy - kochanie dzień bez opieprzu to dzień stracony - jak coś Cię gnębi i ktoś na to zasługuje trzeba zrobić OPR.
Dzieci mają zabawę karnawałową i mamy składać się po 10 zł. Pomyślałam, no czasy co prawda się zmieniają ale dla klas 1-3 zorganizowanie zabawy to chyba nie jakaś wielka filozofia. Napisałam do pani wychowawczyni maila, grzecznie z pytaniem - na co pieniądze mają być przeznaczone ( mój mąż mówił, że na pączka - bo pani widać lubi przegryźć co nieco) a Ona mi mówi, że na zabawę, która zorganizuje firma X - nota bene mająca siedzibę na tej samej ulicy - bliziutko ( ale wiadomo lokalsów trzeba wspierać) i że jeśli ktoś nie chce to może dziecko nie pójść i powinien mu zorganizować czas w domu. Oj wkurzyło mnie to na maxa. Mój syn chodzi do szkoły publicznej więc chyba tej pani się coś poprzestawiało w głowie. Poszłam do Niej i mówię, żeby przeczytała jeszcze raz emaila bo chyba jest nieświadoma co mi odpisała a Ona mi tłumaczy, że to ja źle zrozumiałam i że chyba sobie nie wyobrażam, że Ona będzie siedzieć z jednym dzieckiem w klasie. Powiedziałam że zgłoszę to dyrekcji i że jak trzeba przekaże informację do kuratorium bo już większej bezczelności nie można się spodziewać od nauczyciela. Oj miarka się przebrała - nieprawdaż?
Ja widać na załączonym obrazku w ramach małych przyjemności codzienności złość może ujść po krótkiej, treściwej rozmowie z panią, która niestety jeszcze musi popracować nad autorytetem nauczycielskim - bo póki co na niego jeszcze nie zasłużyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz