czwartek, 5 listopada 2015

Po wszystkich Świętych

W Polsce obchodzi się Wszystkich Świętych i Zaduszki. To drugie święto  jest mniej popularne i zazwyczaj gdy mówimy WŚ to wiadomo, że chodzi o te dwa święta - wspomnienia naszych najbliższych, którzy zmarli. To piękny czas, nieco melancholijny, gdy idziemy na groby, palimy świece. Czasy jednak się zmieniają, ruch na drogach spory i nie wszyscy gnają  1 listopada na cmentarze. Ja również staram się w tym dniu być myślami przy tych którzy odeszli i zapalić świecę w miejscu najbliższym. Pamiętam jak w zeszłym roku stanęliśmy z mężem i synem na grobie gdzie nie paliła się żadna świeca - później okazało się, że to tam nikogo nie  pochowano. To też nowy zwyczaj w Polsce rezerwowanie sobie miejsca a nawet budowanie wcześniej nagrobków. Trudno to zrozumieć gdy jest się młodym a zapewne gdy jest się starszym to jest ważne. W czasie wakacji byliśmy w Klukach na Pomorzu zwiedzaliśmy stare chaty - skansen domów wykonanych z drewna i torfu. Wracając zobaczyłam stary cmentarz - z wieloma krzyżami stalowymi, jakich się już nie spotyka. Poszłam pomodlić się i pooglądać. Dziwne uczucie oglądać cmentarz - powie ktoś stojący z boku - mój mąż i syn nie wyszli z auta.  A przecież cmentarz  to nieodłączna część naszego życia. I choć to frazes jedno co wiemy  wszyscy kiedyś umrzemy. W naszej szkole pojawila się kartka "Prawdziwy Chrześcijanin nie obchodzi Hallowin" - uśmiechnęłam się pod nosem - oczywiście razem z synem zaprosiliśmy kolegów zrobiliśmy papierowe duchy, pomalowaliśmy sobie twarze. Wszystko to działo się z 31.10 na 1.11 a 1 poszliśmy na cmentarz. 31 października gdy jechałam na rowerze zobaczyłam grupę młodzieży, która była  wymalowana na zombiaki i szli z księdzem. Wszyscy byli zadowoleni i uśmiechnięci.  I chyba i im i nam nie ubyło  "chrześcijańsko".
 Jeden z stalowych krzyży w  drodze na wakacje.

 Uśmiech nieba.

 Piesek w chmurach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz