środa, 10 czerwca 2015

Szkiełko i oko

Znalazłam szkiełko. I nie jest to szkiełko rzeczne, ani morskie czyli takie gładkie wyszlifowane. Jest chropowate i sfatygowane a nawet ma rysę. Rysę w kształcie uśmiechu ale gdy odwróci się go do góry nogami uśmiechnięta rysa staje się  skwaszoną, złą miną. Jednak u mnie w dłoni częściej kładę to szkiełko stroną uśmiechniętej buzi. Wtedy świat jest ciekawszy. Szkło ma krawędzie poniszczone. Z jednej strony jest wyszlifowane a z drugiej chropowate. Jak to w życiu. Wystarczy zmienić optykę patrzenia i już lepiej na sercu i w duszy i w głowie i uśmiech na ustach może się pojawić.  Teraz już nie tylko zbieram szkiełka ale również inne drobiazgi z których tworzę opowieści.  Opowieści o  wiarze, nadziei i miłości.
Szkiełko i oko nie wystarczą  jeszcze trzeba miłości, która  jest najsilniejsza i  nie da się jej tylko zobaczyć przez szkiełko trzeba jeszcze poczuć tą radość ( nie tylko głową;-). Może to być miłość do kamieni, dzrew, ptaków, do zwierząt a przyjdzie ta do siebie i do innych. Tylko trzeba do tej miłości kapkę  cierpliwości i już i już ... ;-)

Pozdrawiam wszystkich przez szkiełko i z głębi serca. Ciał!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz