Szron otulił wszystko wokół jest zjawiskowo pięknie i zimno jak diabli. Ale nie zważając na chłód wsiadamy na rower i jedziemy. Synek z plecakiem na bagażniku a ja chwieję się na zakrętach
i staram się nie wpaść w poślizg. Uf udało się zdążyliśmy na czas do szkoły.
Przypomina mi się jak w poprzednie wakacje chciałam przewieźć mamę na rowerze a mama nie bacząc na swoje 78 lat wsiadła na rower i chciała jechać bokiem na bagażniku niczym na Jawie
w mamy młodzieńcze lata. Ja optymista myślałam, że mi się uda - przewieźć 70 kg i, która rusza się
i kręci - bagażnik roweru nie jest wygodnym miejscem. Niestety okazało się, że nie dałam rady jechać z moją mamą, pomimo kilku prób. Był plus tego zmagania się rowerową podróżą z mamą no bo mamy nie zwaliłam i w porę złapałam rower razem z upadającą mamą. I ktoś powie nie ma
w tym nic śmiesznego przecież to głupota ale za to jaka zabawna no i na dodatek nic nikomu się nie stało a jest co wspominać. Dziś z mężem i sąsiadem podnosiliśmy domek. Mąż wybudował go
w czerwcu i był dumny a ja również z Niego i z domu. Syn wchodził do niego po drobinie i czasami a nawet rzadki siedział sobie na wysokościach obserwując świat. Zazwyczaj było trochę spokoju bo mogłam w tym czasie poplewić i coś porobić na działce. Maż napracował się straszliwie ale domek był wspaniały z widokami na trzy strony świata. W tym tygodniu przyszedł straszliwy wiatr
i zadzwonił do mnie pewien pan z działki, który zauważył, że domek runął na dach. I nie byłoby
w tym nic śmiesznego ale okazało się, że ten pan co do mnie dzwonił przychodził i zbierał drewno na opał wycinając niepotrzebne drzewa z działek a ten pan co dziś pomagał nam postawić domek
z powrotem dachem do góry, przynosimy wino, które robi sam z winogrona, który zrywam i daję mu do przetworzenia. Każdy z nas jest sobie potrzebny i nie ma w tym biznesu i interesu i nie jesteśmy rodziną - ot sąsiadami, którzy jak trzeba pomagają sobie. Budujące prawda - że można bez pieniędzy pomagać sobie nie oczekując nic w zamian a kiedy przychodzi chwila że pomoc jest potrzebna można na nich liczyć, nie prosząc i nie czekając w kolejce na audiencję. (To taka dygresja do pewnej sytuacji rodzinnej ;-) Ale o niej nie warto pisać, bo co mało istotne nie zasługuje na uwagę - :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz