poniedziałek, 14 grudnia 2015

Szron otulil nas

Szron otulił wszystko wokół jest zjawiskowo pięknie i zimno jak diabli. Ale nie zważając na chłód wsiadamy na rower i jedziemy. Synek z plecakiem na bagażniku a ja chwieję się na zakrętach
i staram się nie wpaść w poślizg. Uf  udało się zdążyliśmy na czas do szkoły.
 Przypomina mi się jak w poprzednie wakacje chciałam przewieźć mamę na rowerze a mama  nie bacząc na swoje 78 lat wsiadła na rower i chciała jechać bokiem na bagażniku niczym na Jawie
w mamy młodzieńcze lata.  Ja optymista myślałam, że mi się  uda - przewieźć 70 kg i, która rusza się
i kręci - bagażnik roweru nie jest wygodnym miejscem.  Niestety okazało się, że nie dałam rady jechać z moją mamą, pomimo kilku prób. Był  plus tego zmagania się  rowerową podróżą   z mamą  no bo mamy nie zwaliłam i  w porę złapałam rower razem z upadającą mamą. I  ktoś powie nie ma
w tym nic śmiesznego przecież to głupota  ale za to jaka  zabawna  no i na dodatek nic nikomu się nie stało a jest co wspominać. Dziś z mężem i sąsiadem podnosiliśmy domek. Mąż wybudował go
w czerwcu  i był dumny a ja również z Niego i z domu. Syn wchodził do niego po drobinie i czasami a nawet rzadki  siedział sobie na wysokościach obserwując świat. Zazwyczaj było trochę spokoju bo mogłam w tym czasie poplewić i coś porobić na działce. Maż napracował się straszliwie  ale domek był wspaniały z widokami na trzy strony świata. W tym tygodniu przyszedł straszliwy wiatr
i zadzwonił do mnie pewien pan z działki, który zauważył, że domek runął na dach. I nie byłoby
w tym nic śmiesznego ale okazało się, że ten pan co do mnie dzwonił  przychodził i  zbierał drewno na opał  wycinając niepotrzebne drzewa z działek a ten pan co dziś pomagał nam postawić domek
z powrotem dachem do góry,  przynosimy wino, które robi sam z  winogrona, który zrywam i daję mu do przetworzenia.  Każdy z nas jest sobie potrzebny i nie ma w tym biznesu i interesu i nie jesteśmy rodziną  - ot sąsiadami, którzy jak trzeba pomagają sobie. Budujące prawda - że można bez pieniędzy pomagać sobie nie oczekując nic w zamian a kiedy przychodzi  chwila że pomoc jest potrzebna można na nich liczyć, nie prosząc i nie czekając w kolejce na audiencję.    (To taka dygresja do pewnej sytuacji  rodzinnej ;-)  Ale o niej nie warto pisać, bo co mało istotne nie zasługuje na uwagę - :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz